30.03.2015

#1

Początek kolejnego dnia zaczął się bardzo zaskakująco. Kiedy Celia otworzyła oczy, zorientowała się, że nie była u siebie. Spała na dużym łóżku, w ubraniach, przykryta delikatną pościelą. Nie mogła sobie przypomnieć jak się znalazła w tym pokoju. Ostatnie co pamiętała, to, to, że rozmawiała z Andreasem siedząc na ławce, obok hotelu. Bingo! Nie było innego wyjścia, musiała zasnąć na ławce, a Andreas przyniósł ją właśnie tutaj. Nie rozmyślając długo, podniosła i zapoznała się z wystrojem pokoju. Był ekskluzywny, w białym kolorze. Na ścianie, na przeciwko łóżka wisiał duży telewizor, do którego podłączona była wieża stereo. W przed pokoju leżała torba treningowa, a na wieszaku wisiała bluza norweska. Nie miała wątpliwości, że była w pokoju swojego brata, który najprawdopodobniej z kimś dzielił, sądząc po tym, że był tam jeszcze jeden pokój, obok łazienki. Jednego była pewna. Zostanie tutaj jeszcze minimum jedną noc. Tylko co wtedy powie Andreas? Będzie pytał, co się dzieje, dlaczego Celia nie chce wracać do domu, do ich domu! Nie zadawała sobie więcej pytań, poszła wziąć prysznic. Strumienie ciepłej wody, zawsze ją relaksowały, mogła się spokojnie odprężyć. Cieszyła się, że zostanie tutaj, wśród skoczków. Była blisko brata i jego przyjaciół, których bardzo lubiła. Wiadomo nie od dziś, że Reprezentacja Norwegii jest jedną z najśmieszniejszych reprezentacji na świecie. Czasami mogła się odstresować, kiedy spędzała z nimi czas.



- Jak to się stało, że znalazłam się w hotelowym pokoju? Z tego co pamiętam to obraziłeś się, że nie chciałam Ci nic powiedzieć. - Celia rozmawiała ze swoim bratem, oglądając drugą serię próbną.
- Nie wiem co ty tam później robiłaś, Fannemela się zapytaj, on jest bardziej zorientowany. - Jak to Fannemela? Przecież wczoraj nawet z nim nie rozmawiała.
- To nie Ty mnie zaniosłeś do hotelu?
-  Mówiłem już, że nie. - oczywiście, że Andreas wiedział, jak Celia trafiła do hotelu, ale nie chciał z nią rozmawiać. Z jednej strony martwił się o nią, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby jego siostra pod wpływem emocji zasnęła na dworze. Z drugiej strony, był na nią wściekły. Przecież kochał ją i chciał dla niej jak najlepiej, a ona nie chciała z nim rozmawiać. - Fannis już idzie, jak chcesz to z nim pogadaj. - zamachnął nartami i ruszył przed siebie, szturchając przy tym siostrę. Celia przecierając ramię, odwróciła się i stanęła przed niskim, przystojnym chłopakiem o blond włosach i charakterystycznych oczach, do których zawsze miała sentyment.
- Słodko się uśmiechasz kiedy śpisz. - przytulił ją i pocałował w policzek. Miała z nim bardzo dobry kontakt. Przyjaźnili się od dłuższego czasu. Jednak często mu się opierała, nie lubiła bliższych kontaktów związanych z pocałunkami, czy dotykiem.
- Jak to się stało? Na prawdę nie mogę sobie przypomnieć, żebym była jakaś zmęczona, żeby zasypiać na ławce.
- Nie wiem dlaczego tam spałaś, ale wracałem akurat z biegów. Wiesz, że lubię biegać późnymi wieczorami. Idę sobie do hotelu, patrzę, a ty siedzisz na ławce z głową na oparciu. Myślałem, że myślisz o czymś, więc podszedłem do Ciebie, usiadłem obok. Chciałem się z Tobą przywitać, bo nie widzieliśmy się chyba od miesiąca. Zaśmiałem się i spytałem, czy naprawdę nie wyczułaś mojej obecności. Nie odzywałaś się, więc wziąłem Cię na ręce, i zaniosłem do swojego pokoju. Na szczęście ciepło się ubrałaś, bo nie byłaś zmarznięta. Położyłem Cię na łóżku i poszedłem powiedzieć Andreasowi, że jesteś u mnie, ale on już spał, więc nie chciałem mu przeszkadzać. Gdybym wiedział, że rano będzie się na mnie wyżywał, to bym go wtedy obudził - zmarszczył czoło. Celia przejęła się. Skoro Fannemel poszedł wtedy do jej brata, to znaczy, że nie mieszkali razem w pokoju.
- Więc z kim ty dzielisz pokój?
- Z Tomem. - odparł śmiało.
- Spałam z Hilde czy z Tobą? - zmieszanie na jej twarzy dawało o sobie znać.
- Przestań - prychnął - Nie pozwoliłbym sobie, jesteś moją przyjaciółką, ale też siostrą mojego dobrego kumpla z kadry. Hilde się pchał, ale mógł pomarzyć. - odetchnęła z ulgą.
- W takim razie, gdzie ty spałeś?
- Jeśli rozejrzałabyś się dokładnie, to zobaczyłabyś, ze w pokoju Toma jest kanapa. Może nie tak wygodna jak to duże łóżko, ale nie narzekałem. - uśmiechnął się szeroko.
- Co Ci Andreas rano gadał? - zasypywała go pytaniami.
- Że jesteś jego siostrą, że nie powinienem. Nie wiem o co mu chodziło. Mówiłem mu, że spałem na kanapie, Hilde nawet go uspokajał, bo coś mu odbiło.
- Może dlatego, że się z nim wczoraj pokłóciłam. - Celia krzyczała na samą siebie w środku. Zaczęła temat nie potrzebnie, a Fannemel nie lubił rezygnować i odpuszczać.
- Co się stało? - spytał zmartwiony.
- Nie chce o tym rozmawiać.
- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.
- Wiem, ale nie chcę o tym rozmawiać. - powtórzyła się.
- Ale...
- Daj spokój, powiedziałam nie chcę, więc nie pytaj więcej!
- W porządku, nie będę naciskać. Jednak pamiętaj, że zawsze Cię wysłucham, jak będziesz potrzebowała pomocy, to wiesz gdzie się zgłosić.
- A jeśli potrzebuję się rozerwać? Mam już dość wszystkiego, nawet Andreas nie chce ze mną rozmawiać.
- Też się polecam, nie powiem. - szczerzył swoje białe, lśniące zęby. - Mamy cały dzień wolny.
- Tak, wiem, Andreas mi wczoraj wspominał. Miałam z nim spędzić ten dzień, nie ukrywam, ale myślę, że nic z tego nie będzie.
- Też tak myślę, spójrz. - Anders złapał ją za rękę i obrócił delikatnie w drugą stronę. Stjernen stał przytulony do swojej dziewczyny. Rozbierał ją wzrokiem, można by przysiąc. Celia patrzyła na nich smutnym wzrokiem. Nie było jej do śmiechu ani trochę. Dalej czuła, że ma 7 lat i może teraz do niego podbiec i się przytulić, jak wcześniej. Jednak nie mogła. Czuła, że jest daleko, mimo tego, że stał parę metrów dalej. Czuła to już od dawna. W końcu Andreas miał ostatnie tygodnie wolne. Mógł być wtedy w domu, z nią. Mogli rozmawiać o wszystkim. Mogła mu opowiedzieć o problemach. A on? Zabawiał się z tą dziewczyną... Przecież jeszcze wczoraj Celia miała go przy sobie, tak jak dawniej. Musiała wszystko popsuć? A może to on zachowywał się niestosownie? Widocznie nie dojrzała jeszcze do tego, że nie zawsze będą razem.
- Celia, nie mam pojęcia co ci powiedzieć. - Fannemel zareagował natychmiast, gdy zobaczył, że jego przyjaciółka momentalnie usiadła i schowała twarz w dłoniach. - Jest Twoim bratem, ale jest też jednocześnie chłopakiem dla niej, musisz to zrozumieć.
- Ja to wiem Anders. Po prostu mam ostatnio za dużo problemów i nie umiem zrozumieć tego, że mój Andreas, mój, może być też kogoś innego. Wczoraj powiedział mi, że nie wyobraża sobie mnie z jakimś chłopakiem, że chciałby, żebym była tylko jego. A ja właśnie czuję, że go tracę. Tylko nie wiem czy z jego winy, czy ze swojej. Powinnam mu to powiedzieć, nawiązać do tematu tej dziewczyny, ale wątpię czy byłby zadowolony.
- Myślę, że mimo wszystko - Anders przytulił Celię i położył swoją dłoń na jej nodze - będzie Cię zawsze kochał. Tak jak ty kochasz jego...
- Fannemel! - męski głos, wytrącił ich z rozmowy - Na romanse będzie czas później, chyba się nieco zasiedziałeś, niedługo startujesz! - Bardal machał z daleka, pośpieszając Fannemela. 
- Cholera - przeklinał pod nosem - Przysięgam Ci, że dokończymy tę rozmowę później, muszę lecieć. Trzymaj kciuki, może drugi trening też wygram. - zarzucił narty na barki i śpiesznie pomaszerował do Bardala.
Celia wstała i wyprostowała się. Uśmiechnęła się do siebie, dziękując za tak dobrego przyjaciela. Nie powiedział jej dużo, nie próbował namawiać jej na rozmowę z Andreasem. Jednak samą swoją obecnością, sprawiał, że czuła się bezpieczna. W końcu, zbierając wszystkie myśli do kupy, stwierdziła, że nie może ciągle się załamywać. Przecież kiedyś była śmiała, pewna siebie, otwarta i energiczna. Zdecydowała, że podejdzie do brata i zamieni z nim parę słów. 
- Posłuchaj - Celia stanęła pomiędzy nim, a jego dziewczyną - Nie mam ochoty się z Tobą sprzeczać. Nie powinna pierwsza się odzywać, bo to Ty wczoraj odszedłeś z urażoną dumą, ale nie idzie mi na rękę kłótnia, rozumiesz?
- Jeśli się zdecydowałaś i chcesz ze mną porozmawiać o swoich problemach, to proszę bardzo.
- Nie, nie będę o tym mówić.
- W takim razie, nie mamy o czyn rozmawiać, skoro dalej nie będę mógł nic zrobić. Chodź Elisabeth - zwrócił się do swojej dziewczyny - Marnujemy czas, który można wykorzystać na coś przyjemnego - złapał ją za rękę i wyszli po za teren skoczni, nie przejmując się konsekwencjami i trenerem.
Więc tak to się teraz nazywa? Marnowanie czasu na siostrę, która nie daje sobie rady z własnym życiem...

***

- Pójdziesz do swojego pokoju, zastanowisz się nad tym co zrobić, żeby poprawić swoje zachowanie. Zadzwonisz do pani, która uczy Cię jak zostać prawnikiem i wrócisz tutaj grzeczniejsza. 
- Chyba śnisz - dziewczyna w wieku 16 lat pyskowała do matki, sądząc, że ma racje - Nie będę, żadnym zasranym prawnikiem. Postawiłam na dziennikarstwo już dawno i nie zrezygnuje z tego.
- Wyprowadzisz mnie zaraz z równowagi. Dlaczego nie możesz być taka jak Twój brat?
- To znaczy jaka? 
- Idealna w tym co robisz.
- Będę idealna kiedy będę kochać to co robię, on to kocha i jest idealny. Ja kocham dziennikarstwo i też będę kiedyś w tym idealna.
- Nie masz o czym marzyć.
- Ok, nie interesuje mnie co masz jeszcze do powiedzenia, wychodzę - 16-latka już naciskała klamkę od drzwi, kiedy jej matka pociągnęła ją za włosy do tyłu. Dziewczyna upadła, obijając się o szafkę. Nie przeraziło ją to. Kolejne siniaki na jej ciele nie robiły już na niej wrażenia.
- Nienawidzę Cię! - krzyknęła i uciekła do swojego pokoju, zamykając się na klucz. Sięgnęła po żyletki, które leżały na najwyższe półce. Nie bolało, ani trochę. Ból, który sprawiała jej matka przez całe życie był dużo, dużo gorszy...

***

Znów odpłynęła. Dlaczego tak często pogrążała się w tych cholernych wspomnieniach. Nie ma do czego wracać. Przecież czas najwyższy o tym zapomnieć. Ma już 19 lat, jest pełnoletnia i nie musi tam wracać. Tylko gdzie pójdzie? Andreas mieszka sam, jeszcze sam, ale w każdym momencie może się to zmienić. I nie za sprawą Celii, ale innej, równie ładnej blondynki, poza którą Stjernen świata nie widział. Celia wzdrygnęła się lekko, kiedy poczuła czyjś dotyk na swojej lodowatej dłoni. Uniosła głowę do góry. Spojrzała wprost w idealnie niebieskie tęczówki, które uwodziły ją od dłuższego czasu.
- Długo tutaj siedzę? - spytała pociągając nosem.
- Dosiadłem się jakieś 5 minut temu, to już siedziałaś w tym miejscu.
- Przegapiłam Twój skok, przepraszam.
- Daj spokój, widzę, że słabo się trzymasz.
- To za chwilę. Powiedz mi lepiej jak drugi trening.
- Świetnie, wygrałem - uśmiechnął się.
- Cieszę się, mam nadzieję, że jutro wygrasz zawody.
- A jeśli nie?
- To i tak będziesz dla mnie najlepszy. Chodź, nie będziemy siedzieć tutaj cały dzień, prawda? - pociągnęła go za rękę. 
- Czekaj - zatrzymał się, widząc, że Celia chce pośpiesznie opuścić skocznię. - Masz jakieś konkretne plany? 
- Nie, idziemy na żywioł - zaśmiała się i szli już obok siebie. 
Rozmawiali praktycznie o wszystkim, nie nawiązując do jej problemów. Anders dowiedział się, że Celia tylko raz była w związku, który trwał zaledwie dwa miesiące. Jak się okazało on wcale nie był lepszy. Miał do tej pory tylko trzy dziewczyny, z którymi był max pół roku. Czekał na tą prawdziwą miłość jak to ocenił, ale Celia go wyśmiała, nie wierzyła w takie coś. Andreas bez problemu powiedział jej, że lubił czasami złapać laskę na jedną noc, ale nic poza tym.
- Nie jest to czasami zabawa uczuciami?
- Skoro druga strona oczekuje tego samego ode mnie, czego ja od niej, to raczej nie.
- Nigdy Was nie zrozumiem. Po co Wam to?
- Każdy w pewnym momencie odczuwa potrzeby seksualne. Jest to naturalne, kiedyś też będziesz tego potrzebowała. Nigdy nie podobał Ci się żaden mężczyzna? - pierwszy raz otwarcie rozmawiała z kimś o takich rzeczach. I tą osobą nie był Andreas.
- Podobał, dużo mężczyzn mi się podoba. Gustuję w starszych. 
- Muszę zabrać Cię do klubu po zawodach. Chociaż z drugiej strony nigdy nie wiadomo jacy ludzie tam są, a Ty jesteś młoda i piękna, więc będą się rzucać dwa razy gorzej.
- Myślisz, że szlajanie się po klubach jest dla mnie odpowiednie? 
- Nie wiem, ale jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Jeśli Ci się nie spodoba, to wyjdziemy od razu. 
- Przyjmę Twoją propozycje, chcę zobaczyć jak wyrywasz laski. - zaśmiała się.
- Niech będzie, ale Ty też masz kogoś wyrwać. - spojrzał na nią.
- To powiem Hilde, żeby poszedł z nami, jego się najłatwiej wyrywa.
- Ej, nie, to jest mój największy rywal i Twój brat w sumie też, znaczy był, kiedyś, bo odkąd związał się z tą dziewczyną, przestał się z nami umawiać na wypady, także on odpada.
- Skoro o nim mowa - rozejrzała się po okolicy i dostrzegła go niedaleko ze swoją blondynką - to chyba właśnie wchodzi z tą laską do naszego domu.
- Jak to?
- No sam zobacz. - wskazała mu ręką w kierunku ładnego domu - Co on robi, jeszcze ostatnio mówił, że nie jest jeszcze gotowy na to, żeby ją przedstawiać rodzicom. Albo... matki nie ma w domu i przyszedł się zabawiać. Bo taty na pewno nie zastanie. Wraca dopiero na święta do domu - uśmiechnęła się na myśl o ojcu. Rozszedł się z jej matką siedem lat temu. Przeprowadził się i pracuje w Niemczech i widziała się z nim tylko w święta, urodziny, wakacje i konkursy Pucharu Świata, które odbywały się w Niemczech. Kochała go bardzo, zawsze miała z nim bardzo dobry kontakt. - Anders, chodź! Muszę wiedzieć co on chce zrobić - pociągnęła Fannisa za rękaw kurtki. Zbliżali się powoli, czekając, aż Andreas wejdzie do domu. Miała racje, matki nie było w domu, skoro Stjernen użył swoich kluczy. Kiedy zniknęli za drzwiami, Celia podbiegła do domu. Fannemel dopasował się do tempa. Podeszli od strony salonu i schowali się za oknem. 
- Będę prze szczęśliwa kiedy ich przyłapiemy - powiedziała, zaglądając przez okno, tak aby nie dać się zauważyć.
- Co ty masz w głowie - Anders śmiał się z niej. Nie sądził, że Celia kiedykolwiek będzie chciała złapać brata na gorącym uczynku, a właściwie to go przerwać.
- Stjernen już chyba gotowy - śmiała się z brata, który stał w samych bokserkach obok kanapy. Jego przyrodzenie dawało o sobie znać. Fannemel dostał ataku śmiechu. Ogarnął się dopiero, kiedy zobaczył Elisabeth w samym staniku i majtkach od kompletu. 
- Wow! - westchnął podekscytowany - Dobra jest.
- Fannemel! - trzasnęła go łokciem w biodro.
- No co, Ty też może podziwiać jego tors.
- To jest mój brat, nie imponuje mi tym. - mówiła z uśmiechem na ustach. - Dobra, chodź. Podeszli do drzwi wejściowych.- Plan jest taki: wchodzimy, obejmujesz mnie, no i wiesz co robić, masz doświadczenie - puściła mu oczko, a on poczuł się zmieszany. Przecież ona chciała, żeby udawali, przed jego najlepszym kumplem, a jej bratem że są parą!
- Andreas mnie zabije. - powiedział - Robię to tylko dlatego, że się przyjaźnimy. 
- Nie pozwolę mu, spokojnie - popatrzyła na niego z troską w oczach i nacisnęła na klamkę - Co za debil, bzyka się z laską w salonie i nawet drzwi wejściowych nie zamyka. - ciężko jej było uwierzyć, że w ciągu kilku godzin jej humor momentalnie się zmienił. Nawet bliski dotyk nie sprawiał jej problemu. Obecność Andersa miała na to najwyraźniej duży wpływ. Weszli do domu, Fannis zamknął za sobą drzwi, uważając, żeby nie zrobić hałasu. Zrzucił z siebie kurtkę i objął Celię w pasie, idąc powoli do przodu. Zatrzymali się przy framudze drzwi do salonu. Fannemel stanął za Celią, cały czas ją obejmując. Andreas i Elisabeth najwyraźniej ich nie zauważyli. Celia chrząknęła głośno. Elisa momentalnie odskoczyła od Andreasa zakrywając się kurtką. Stjernen zakrył się rękoma. Ich miny były bezcenne.
- Spokojnie, nie przeszkadzajcie sobie. My tylko... właściwie to już nas nie ma. - Celia uśmiechnęła się szyderczo, złapała Andersa za rękę i szybko wbiegli na górę po schodach. Usłyszeli za sobą tylko wściekły głos dziewczyny "Mieliśmy być sami". - Genialne to było - weszli do pokoju Celii i zamknęli drzwi. Celia zdjęła kurtkę i buty, rzucając je pod drzwi.
- Myślałem, że będę miał więcej czasu na udawanie, nie powiem, przyjemnie było. - Anders rozgościł się i usiadł na łóżku - Ładny pokój.
- Czy ja wiem - był naprawdę ładny, ale ona źle wspomina wszystko co związane z tym domem. - Najładniejszy to jest widok z okna - odsunęła żaluzję. Ich oczom ukazały się skocznie narciarskie, promieniejące w słońcu. - Jak byłam mała to zawsze siadałam na parapecie i czekałam aż Andreas wróci.
- Dalej jesteś mała. - Wtrącił się Fannemel.
- Nie zapominaj, że Ty do najwyższych też nie należysz. - położyła się, wpychając nogi za plecy Andersa. - Chcę nocować dziś w hotelu. 
- Dlaczego? Przecież tutaj jest lepiej. - położył się obok niej. 
- Mam pewien powód, żeby spać tam, a nie tutaj. Zresztą chcę być blisko Was. Nie pytaj proszę - dodała, kiedy zauważyła, że Fannis już otwiera usta, żeby coś powiedzieć.
- W porządku. - powiedział bez wahania.
- Będziemy coś robić, czy cały dzień przeleżymy?
- Mi to nie przeszkadza - przyciągnął ją do siebie, przytulając.
- Kochany jesteś. Twoje dziewczyny miały szczęście. 
- Małe jest piękne, pamiętaj - zaśmiał się.
- Skromny to Ty nie jesteś, ani trochę - poczochrała go po włosach. Nagle drzwi otworzyły się, a do pokoju Celii, gwałtownie wpadł Andreas. Stał chwili wryty w ziemię patrząc na siostrę w objęciach Fannemel. Celia podniosła się i usiadła na skraju łóżka. Anders wstał. 
- Pamiętaj - podszedł do Fannemela - Jeśli ją tkniesz lub zrobisz jej krzywdę, cokolwiek, to przysięgam, że nie wyjdziesz z tego cało. - Stjernen dominował, nie tylko wzrostem. Celia przestraszyła się. Andreas był dziwnie groźny? Dlaczego tak reagował?
- Andreas, spokojnie - podeszła do niego i złapała go za ramię. - Nic nas nie łączy, to był żart.
- Próbujesz mi wmówić, że nic Cię nie łączy z Fannemelem, dając mi przed chwilą do zrozumienia, że jesteście razem, tak? Przytulacie się na łóżku, chodzicie za rękę, daruj Sobie.
- Stary, zluzuj trochę. Chcieliśmy Was przyłapać i się trochę pośmiać. Przyjaźnimy się, nic poza tym. Ta Twoja laska chyba Ci miesza w głowie. Ostatnio zachowujesz się, jakbym Ci coś zrobił. O co Ci chodzi?
- Zajmij się swoim życiem, a nie czepiasz się mojej laski. - wyszedł, trzaskając drzwiami.



Startuję z pierwszym rozdziałem, który na pewno jest słaby. Coś mi ostatnio kompletnie nie wychodzi :( Aczkolwiek jeśli Wam się spodoba to proszę, skomentujcie, bo każdy komentarz pod rozdziałem bardzo mnie motywuje. Niedługo historia zacznie nabierać tempa, mam nadzieję :)

28.03.2015

#0

Zimową nocą Lillerhammer było najpiękniejsze, zwłaszcza dla ludzi, którzy kochają zimę. Puszysty śnieg spadał powoli na ziemię, dodając jeszcze większego uroku temu miastu. W oddali, skocznia narciarska połyskiwała od kolorów. Jednak tym razem, te wszystkie widoki nie wywoływały u niej uśmiechu. Dziewczyna o skandynawskiej urodzie, pięknych, długich, blond włosach i jasnoniebieskich oczach, siedziała na ławce, ukrywając twarz w dłoniach. Płakała, znów. Ostatnio nawet można powiedzieć, że płakanie był jej rutyną w ciągu dnia. Nie wiedziała co się z nią stało. Od zawsze rozpamiętywała złe wspomnienia, jednak każdy nowy problem, połączony ze starymi problemami jest dobry do ucieczki. Nigdy z nikim nie rozmawiała otwarcie o swoich problemach, mimo tego, że miała dużo znajomych i najlepszego brata na świecie. Była przewrażliwiona co do zaufania ludziom. Ufała tylko bratu, z którym bała się rozmawiać o tym wszystkim. Zastanawiała się, dlaczego w przeciągu 19 lat musiała tyle przeżyć.
- Przeziębisz się - jej brat usiadł obok niej na ławce. - Czapki nie założyłaś - kochała go za to. Zawsze się o nią troszczył i martwił. Nigdy nie zostawił jej w potrzebie. A ona? Czuła się źle, że nawet przed nim musiała się ukrywać. - Nie chcesz iść może ze mną do hotelu?
- Ty chodź ze mną do domu.
- Wiesz, że nie mogę, jestem na zawodach. Nie chcę Cię tu zostawić, więc chodź ze mną. - włożył jej czapkę na głowę.
- Skąd wiedziałeś, że tutaj będę?
- Celia, nie przesadzaj, znam Cię 19 lat, jeśli coś się dzieje to albo jesteś pod skocznią, albo tutaj. - spojrzała mu w oczy. Miał takie same jak ona. Właściwie to było ich jedyna cecha wspólna. Nie wyglądali jak rodzeństwo. Kompletnie się od siebie różnili. - Stało się coś nowego, czy znów myślisz o wszystkim?  - zastanawiała się co powiedzieć. Po raz kolejny stchórzyła przed ukochanym bratem.

***

- Nigdy nie będziesz taka, jaka chciałabym, żebyś była! - Kobieta miała na oko 35 lat. Krzyczała na małe dziecko siedzące na schodach. Sytuacja była niezręczna. Dziewczynka, która od pół godziny nie umiała wydusić z siebie żadnego słowa, po raz kolejny zwymiotowała. Nie zdążyła się nawet podnieść, żeby pójść do toalety. Wymiociny spłynęły na ostatni stopień schodów. - Jesteś odrażającym bachorem! Nie wiem jak mogłam urodzić takie nieudolne dziecko! Nie osiągniesz nic w swoim, życiu. Kiedyś będziesz płakała i prosiła mnie o pomoc, ale Tobie nie da się już pomóc! - matka zaczęła na nią krzyczeć. Zapewne mówiła to wszystko w emocjach, chociaż ciężko było w to uwierzyć. Mała bardzo się zestresowała. Nie zauważyła nawet, że ubrudziła swoją ulubioną spódniczkę. Wstała szybko i pobiegła do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Położyła się na łóżku, wycierając buzię w poduszkę. Przytuliła swojego ulubionego misia i zaczęła płakać.
- Andreas, proszę wracaj szybko - dziewczynka podeszła do okna i wspięła się na szeroki parapet. Usiadła na nim obserwując w oddali dużą skocznię narciarską. - Mamusia ma dzisiaj zły humor.  Nie chcę, żeby na mnie krzyczała.

***

- Celia!? Proszę Cię uspokój się. - dziewczyna przytulała mocno swojego brata. - Nie płacz słyszysz. Nie możesz ciągle płakać, przecież kiedyś zwariujesz przez to.
- Nie płaczę często. - Próbowała dać mu do zrozumienia, żeby przestał się o nią martwić.
- Płaczesz, prawie ciągle.
- Nie możesz mieć takiej pewności, skoro częściej Cię nie ma w domu niż jesteś. - odsunęła się od niego, wstała i ruszyła przed siebie. Andreas szedł za nią, starając się nie podchodzić za blisko. Właściwie to Celia miała rację, przecież co on mógł wiedzieć o ostatnich miesiącach? Letnie Grand Prix, zgrupowania w ciepłych krajach, przygotowania do nowego sezonu, w końcu jego początek. Jednak z drugiej strony nie mogła mieć mu tego za złe. To był jego zawód i pasja zarazem. Do tego wszystkiego doszedł problem w postaci nowej dziewczyny Andreasa, do której Celia nie mogła się przekonać od samego początku. - Jakie jutro plany macie? Nawet nie zdążyłam się zapoznać z tym co mi dałeś. - Andreas wiedział dobrze, że Celia pierwsza się do niego odezwie, zmieniając kompletnie temat. Nie lubiła spędzać z nim czasu w milczeniu.
- Treningi mamy o 10. Potem dopiero wieczorem o 20 kwalifikacje są.
- Przyjdziesz do mnie?
- Jak na razie, to Ty przyszłaś do mnie - uśmiechnął się i kiwną głową w stronę hotelu w którym mieszkali skoczkowie.
- Nie idźmy tam jeszcze. - Celia złapała brata za rękę i pociągnęła go do najbliższej ławki.
- Chcesz o czymś porozmawiać?
- Chcę pobyć z Tobą sama. Ostatnio mamy dla siebie mniej czasu.
- Wiesz co? - spojrzał na nią, zmieniając temat - Nie umiem sobie wyobrazić Ciebie z jakimś chłopakiem. - zaśmiał się.
- Dlaczego? - myślała o tym w drugą stronę. Przecież to ona nie mogła znieść obecności jego dziewczyny.
- No bo Ty zawsze byłaś moja, zawsze. Byłaś siostrą i przyjaciółką w jednym. Byłaś taką nadzieją, zawsze mnie wspierałaś w tym co robię. Miałaś tyle energii jak byłaś mała. Skakałaś ze mną, ze schodów, z wyższych krawężników, z trybun, markując telemark.
- A teraz? Teraz już tak nie jest? - zdziwiła się.
- Jest, tylko teraz czuję, że dorastasz, że się zmieniasz. Stałaś się bardzo skryta ostatnimi czasy. Nie mam pojęcia jak do Ciebie dotrzeć, nie wiem jak Ci pomóc.
- Kiedyś - westchnęła głęboko - kiedyś na pewno dam Ci sobie pomóc. Przysięgam Ci.
- Jak, skoro trzymasz mnie na dystans? Kiedyś tak nie było.
- Andreas, posłuchaj. Mam problemy ze sobą...
- ... kiedyś przechodziliśmy razem przez nasze problemy.
- Przejdziemy przez nie razem, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem na to gotowa.
- Jesteś moją siostrą, przecież mi ufasz.
- Nie mogę. To jest bardziej skomplikowane, Stjernen. - powiedziała z naciskiem na nazwisko, z nadzieją, że w końcu przestanie zadawać pytania. Dobrze wiedziała, że nie lubi, jak tak się do niego mówi w domu, wśród rodziny. Tutaj mógł być Andreasem, bo na treningach i zawodach koledzy zwykli zwracać się do niego po nazwisku.
- W takim raz, radź sobie sama, skoro jesteś mądrzejsza - wstał i poszedł do hotelu. - Stjernen! - krzyknął, dorzucając wściekle.
Co w niego wstąpiło? Dlaczego tak zareagował? Przecież obraził się tak naprawdę o kompletną bzdurę! A może Celia zasługiwała na to cierpienie, skoro nawet on zachowywał się inaczej niż zawsze. Może to była tylko jej wina?  Zawsze zarzucała wszystko innym, a może ona po prostu miała tą tendencje, że ludzie byli oschli w stosunku do niej. Głupia jesteś Stjernen, głupia! Przekonywała własne myśli...



Cześć! Ruszam z kolejnym opowiadaniem, tym razem w innej tematyce. Wszystko jest wymyślone, pisałam co mi siedziało w głowie. Nawet Stjernen nie mieszka w Trondheim, tylko w Lille, także chyba nic nie jest zgodne z treścią. Fajerwerków nie ma. Kiedy pisałam to w listopadzie, myślałam, że wyjdzie dużo lepiej. Serio wyglądało ładnie i w ogóle, teraz mam coraz mniej przekonania. No ale nic. Komentujcie i sami oceńcie.