- Przeziębisz się - jej brat usiadł obok niej na ławce. - Czapki nie założyłaś - kochała go za to. Zawsze się o nią troszczył i martwił. Nigdy nie zostawił jej w potrzebie. A ona? Czuła się źle, że nawet przed nim musiała się ukrywać. - Nie chcesz iść może ze mną do hotelu?
- Ty chodź ze mną do domu.
- Wiesz, że nie mogę, jestem na zawodach. Nie chcę Cię tu zostawić, więc chodź ze mną. - włożył jej czapkę na głowę.
- Skąd wiedziałeś, że tutaj będę?
- Celia, nie przesadzaj, znam Cię 19 lat, jeśli coś się dzieje to albo jesteś pod skocznią, albo tutaj. - spojrzała mu w oczy. Miał takie same jak ona. Właściwie to było ich jedyna cecha wspólna. Nie wyglądali jak rodzeństwo. Kompletnie się od siebie różnili. - Stało się coś nowego, czy znów myślisz o wszystkim? - zastanawiała się co powiedzieć. Po raz kolejny stchórzyła przed ukochanym bratem.
- Nigdy nie będziesz taka, jaka chciałabym, żebyś była! - Kobieta miała na oko 35 lat. Krzyczała na małe dziecko siedzące na schodach. Sytuacja była niezręczna. Dziewczynka, która od pół godziny nie umiała wydusić z siebie żadnego słowa, po raz kolejny zwymiotowała. Nie zdążyła się nawet podnieść, żeby pójść do toalety. Wymiociny spłynęły na ostatni stopień schodów. - Jesteś odrażającym bachorem! Nie wiem jak mogłam urodzić takie nieudolne dziecko! Nie osiągniesz nic w swoim, życiu. Kiedyś będziesz płakała i prosiła mnie o pomoc, ale Tobie nie da się już pomóc! - matka zaczęła na nią krzyczeć. Zapewne mówiła to wszystko w emocjach, chociaż ciężko było w to uwierzyć. Mała bardzo się zestresowała. Nie zauważyła nawet, że ubrudziła swoją ulubioną spódniczkę. Wstała szybko i pobiegła do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Położyła się na łóżku, wycierając buzię w poduszkę. Przytuliła swojego ulubionego misia i zaczęła płakać.
- Andreas, proszę wracaj szybko - dziewczynka podeszła do okna i wspięła się na szeroki parapet. Usiadła na nim obserwując w oddali dużą skocznię narciarską. - Mamusia ma dzisiaj zły humor. Nie chcę, żeby na mnie krzyczała.
- Celia!? Proszę Cię uspokój się. - dziewczyna przytulała mocno swojego brata. - Nie płacz słyszysz. Nie możesz ciągle płakać, przecież kiedyś zwariujesz przez to.
- Nie płaczę często. - Próbowała dać mu do zrozumienia, żeby przestał się o nią martwić.
- Płaczesz, prawie ciągle.
- Nie możesz mieć takiej pewności, skoro częściej Cię nie ma w domu niż jesteś. - odsunęła się od niego, wstała i ruszyła przed siebie. Andreas szedł za nią, starając się nie podchodzić za blisko. Właściwie to Celia miała rację, przecież co on mógł wiedzieć o ostatnich miesiącach? Letnie Grand Prix, zgrupowania w ciepłych krajach, przygotowania do nowego sezonu, w końcu jego początek. Jednak z drugiej strony nie mogła mieć mu tego za złe. To był jego zawód i pasja zarazem. Do tego wszystkiego doszedł problem w postaci nowej dziewczyny Andreasa, do której Celia nie mogła się przekonać od samego początku. - Jakie jutro plany macie? Nawet nie zdążyłam się zapoznać z tym co mi dałeś. - Andreas wiedział dobrze, że Celia pierwsza się do niego odezwie, zmieniając kompletnie temat. Nie lubiła spędzać z nim czasu w milczeniu.
- Treningi mamy o 10. Potem dopiero wieczorem o 20 kwalifikacje są.
- Przyjdziesz do mnie?
- Jak na razie, to Ty przyszłaś do mnie - uśmiechnął się i kiwną głową w stronę hotelu w którym mieszkali skoczkowie.
- Nie idźmy tam jeszcze. - Celia złapała brata za rękę i pociągnęła go do najbliższej ławki.
- Chcesz o czymś porozmawiać?
- Chcę pobyć z Tobą sama. Ostatnio mamy dla siebie mniej czasu.
- Wiesz co? - spojrzał na nią, zmieniając temat - Nie umiem sobie wyobrazić Ciebie z jakimś chłopakiem. - zaśmiał się.
- Dlaczego? - myślała o tym w drugą stronę. Przecież to ona nie mogła znieść obecności jego dziewczyny.
- No bo Ty zawsze byłaś moja, zawsze. Byłaś siostrą i przyjaciółką w jednym. Byłaś taką nadzieją, zawsze mnie wspierałaś w tym co robię. Miałaś tyle energii jak byłaś mała. Skakałaś ze mną, ze schodów, z wyższych krawężników, z trybun, markując telemark.
- A teraz? Teraz już tak nie jest? - zdziwiła się.
- Jest, tylko teraz czuję, że dorastasz, że się zmieniasz. Stałaś się bardzo skryta ostatnimi czasy. Nie mam pojęcia jak do Ciebie dotrzeć, nie wiem jak Ci pomóc.
- Kiedyś - westchnęła głęboko - kiedyś na pewno dam Ci sobie pomóc. Przysięgam Ci.
- Jak, skoro trzymasz mnie na dystans? Kiedyś tak nie było.
- Andreas, posłuchaj. Mam problemy ze sobą...
- ... kiedyś przechodziliśmy razem przez nasze problemy.
- Przejdziemy przez nie razem, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem na to gotowa.
- Jesteś moją siostrą, przecież mi ufasz.
- Nie mogę. To jest bardziej skomplikowane, Stjernen. - powiedziała z naciskiem na nazwisko, z nadzieją, że w końcu przestanie zadawać pytania. Dobrze wiedziała, że nie lubi, jak tak się do niego mówi w domu, wśród rodziny. Tutaj mógł być Andreasem, bo na treningach i zawodach koledzy zwykli zwracać się do niego po nazwisku.
- W takim raz, radź sobie sama, skoro jesteś mądrzejsza - wstał i poszedł do hotelu. - Stjernen! - krzyknął, dorzucając wściekle.
Co w niego wstąpiło? Dlaczego tak zareagował? Przecież obraził się tak naprawdę o kompletną bzdurę! A może Celia zasługiwała na to cierpienie, skoro nawet on zachowywał się inaczej niż zawsze. Może to była tylko jej wina? Zawsze zarzucała wszystko innym, a może ona po prostu miała tą tendencje, że ludzie byli oschli w stosunku do niej. Głupia jesteś Stjernen, głupia! Przekonywała własne myśli...
Cześć! Ruszam z kolejnym opowiadaniem, tym razem w innej tematyce. Wszystko jest wymyślone, pisałam co mi siedziało w głowie. Nawet Stjernen nie mieszka w Trondheim, tylko w Lille, także chyba nic nie jest zgodne z treścią. Fajerwerków nie ma. Kiedy pisałam to w listopadzie, myślałam, że wyjdzie dużo lepiej. Serio wyglądało ładnie i w ogóle, teraz mam coraz mniej przekonania. No ale nic. Komentujcie i sami oceńcie.
- Wiesz, że nie mogę, jestem na zawodach. Nie chcę Cię tu zostawić, więc chodź ze mną. - włożył jej czapkę na głowę.
- Skąd wiedziałeś, że tutaj będę?
- Celia, nie przesadzaj, znam Cię 19 lat, jeśli coś się dzieje to albo jesteś pod skocznią, albo tutaj. - spojrzała mu w oczy. Miał takie same jak ona. Właściwie to było ich jedyna cecha wspólna. Nie wyglądali jak rodzeństwo. Kompletnie się od siebie różnili. - Stało się coś nowego, czy znów myślisz o wszystkim? - zastanawiała się co powiedzieć. Po raz kolejny stchórzyła przed ukochanym bratem.
***
- Nigdy nie będziesz taka, jaka chciałabym, żebyś była! - Kobieta miała na oko 35 lat. Krzyczała na małe dziecko siedzące na schodach. Sytuacja była niezręczna. Dziewczynka, która od pół godziny nie umiała wydusić z siebie żadnego słowa, po raz kolejny zwymiotowała. Nie zdążyła się nawet podnieść, żeby pójść do toalety. Wymiociny spłynęły na ostatni stopień schodów. - Jesteś odrażającym bachorem! Nie wiem jak mogłam urodzić takie nieudolne dziecko! Nie osiągniesz nic w swoim, życiu. Kiedyś będziesz płakała i prosiła mnie o pomoc, ale Tobie nie da się już pomóc! - matka zaczęła na nią krzyczeć. Zapewne mówiła to wszystko w emocjach, chociaż ciężko było w to uwierzyć. Mała bardzo się zestresowała. Nie zauważyła nawet, że ubrudziła swoją ulubioną spódniczkę. Wstała szybko i pobiegła do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Położyła się na łóżku, wycierając buzię w poduszkę. Przytuliła swojego ulubionego misia i zaczęła płakać.
- Andreas, proszę wracaj szybko - dziewczynka podeszła do okna i wspięła się na szeroki parapet. Usiadła na nim obserwując w oddali dużą skocznię narciarską. - Mamusia ma dzisiaj zły humor. Nie chcę, żeby na mnie krzyczała.
***
- Celia!? Proszę Cię uspokój się. - dziewczyna przytulała mocno swojego brata. - Nie płacz słyszysz. Nie możesz ciągle płakać, przecież kiedyś zwariujesz przez to.
- Nie płaczę często. - Próbowała dać mu do zrozumienia, żeby przestał się o nią martwić.
- Płaczesz, prawie ciągle.
- Nie możesz mieć takiej pewności, skoro częściej Cię nie ma w domu niż jesteś. - odsunęła się od niego, wstała i ruszyła przed siebie. Andreas szedł za nią, starając się nie podchodzić za blisko. Właściwie to Celia miała rację, przecież co on mógł wiedzieć o ostatnich miesiącach? Letnie Grand Prix, zgrupowania w ciepłych krajach, przygotowania do nowego sezonu, w końcu jego początek. Jednak z drugiej strony nie mogła mieć mu tego za złe. To był jego zawód i pasja zarazem. Do tego wszystkiego doszedł problem w postaci nowej dziewczyny Andreasa, do której Celia nie mogła się przekonać od samego początku. - Jakie jutro plany macie? Nawet nie zdążyłam się zapoznać z tym co mi dałeś. - Andreas wiedział dobrze, że Celia pierwsza się do niego odezwie, zmieniając kompletnie temat. Nie lubiła spędzać z nim czasu w milczeniu.
- Treningi mamy o 10. Potem dopiero wieczorem o 20 kwalifikacje są.
- Przyjdziesz do mnie?
- Jak na razie, to Ty przyszłaś do mnie - uśmiechnął się i kiwną głową w stronę hotelu w którym mieszkali skoczkowie.
- Nie idźmy tam jeszcze. - Celia złapała brata za rękę i pociągnęła go do najbliższej ławki.
- Chcesz o czymś porozmawiać?
- Chcę pobyć z Tobą sama. Ostatnio mamy dla siebie mniej czasu.
- Wiesz co? - spojrzał na nią, zmieniając temat - Nie umiem sobie wyobrazić Ciebie z jakimś chłopakiem. - zaśmiał się.
- Dlaczego? - myślała o tym w drugą stronę. Przecież to ona nie mogła znieść obecności jego dziewczyny.
- No bo Ty zawsze byłaś moja, zawsze. Byłaś siostrą i przyjaciółką w jednym. Byłaś taką nadzieją, zawsze mnie wspierałaś w tym co robię. Miałaś tyle energii jak byłaś mała. Skakałaś ze mną, ze schodów, z wyższych krawężników, z trybun, markując telemark.
- A teraz? Teraz już tak nie jest? - zdziwiła się.
- Jest, tylko teraz czuję, że dorastasz, że się zmieniasz. Stałaś się bardzo skryta ostatnimi czasy. Nie mam pojęcia jak do Ciebie dotrzeć, nie wiem jak Ci pomóc.
- Kiedyś - westchnęła głęboko - kiedyś na pewno dam Ci sobie pomóc. Przysięgam Ci.
- Jak, skoro trzymasz mnie na dystans? Kiedyś tak nie było.
- Andreas, posłuchaj. Mam problemy ze sobą...
- ... kiedyś przechodziliśmy razem przez nasze problemy.
- Przejdziemy przez nie razem, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem na to gotowa.
- Jesteś moją siostrą, przecież mi ufasz.
- Nie mogę. To jest bardziej skomplikowane, Stjernen. - powiedziała z naciskiem na nazwisko, z nadzieją, że w końcu przestanie zadawać pytania. Dobrze wiedziała, że nie lubi, jak tak się do niego mówi w domu, wśród rodziny. Tutaj mógł być Andreasem, bo na treningach i zawodach koledzy zwykli zwracać się do niego po nazwisku.
- W takim raz, radź sobie sama, skoro jesteś mądrzejsza - wstał i poszedł do hotelu. - Stjernen! - krzyknął, dorzucając wściekle.
Co w niego wstąpiło? Dlaczego tak zareagował? Przecież obraził się tak naprawdę o kompletną bzdurę! A może Celia zasługiwała na to cierpienie, skoro nawet on zachowywał się inaczej niż zawsze. Może to była tylko jej wina? Zawsze zarzucała wszystko innym, a może ona po prostu miała tą tendencje, że ludzie byli oschli w stosunku do niej. Głupia jesteś Stjernen, głupia! Przekonywała własne myśli...
Cześć! Ruszam z kolejnym opowiadaniem, tym razem w innej tematyce. Wszystko jest wymyślone, pisałam co mi siedziało w głowie. Nawet Stjernen nie mieszka w Trondheim, tylko w Lille, także chyba nic nie jest zgodne z treścią. Fajerwerków nie ma. Kiedy pisałam to w listopadzie, myślałam, że wyjdzie dużo lepiej. Serio wyglądało ładnie i w ogóle, teraz mam coraz mniej przekonania. No ale nic. Komentujcie i sami oceńcie.
Wcale nie jest źle, jest wręcz odwrotnie - doskonale! Zawsze byłam wielką fanką Twojego sposobu pisania i pomysłów, więc tego bloga przyjmę także z wielkim optymizmem. A że uchwycisz w nim dwóch facetów, których uwielbiam... :)
OdpowiedzUsuńŚliczny nagłówek.
Czekam na więcej, pozdrawiam
luuvmysahineq x
O jejciu, to bardzo miłe, dziękuję! :) Nie chciałam Cię prosić już setny raz żebyś mi coś upichciła na nagłówek, więc pierwszy raz sama coś zrobiłam ;P Dzięki, naprawdę <3
UsuńBardzo fajny prolog. Napraawdę.
OdpowiedzUsuńRodzeństwo Stjernen już mi się spodobało.
Coś czuję, że bedę tutaj stałym bywalcem
Czekam na jedynkę! Pozdrawiam ♥
[small--rose.blogspot.com/]
To się cieszę, bo bałam się, że nie wypali ;) Dzięki, wpadnę na pewno!
UsuńPodoba mi się nagłówek.
OdpowiedzUsuńTaka niestabilna emocjonalnie ta bohaterka i Andreas też. Chyba mają to rodzinne. :)
Pozdrawiam
http://let---it---go.blogspot.com/
http://love-me--like-you-do.blogspot.com/
Dziękuję :) Zamotałam trochę, fakt, oby potem się ustabilizowało :D
UsuńNieźle się zaczyna. Już teraz mam ochotę na więcej;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
http://studenckie-dramione.blogspot.com/