26.04.2015

#3

Kiedy siedziała w pokoju, przyglądając się wszystkim możliwym sukienkom, leżącym na łóżku, zastanawiała się, czy aby na pewno dobrze robi. No bo po co tam iść, skoro można zostać w domu, użalać się nad sobą i płakać? Właśnie o to chodzi! Żebyś tam poszła, odstresowała się i nabrała na nowo energii potrzebnej do życia. Miała dużo sukienek, zawsze wolała ubierać się elegancko niż sportowo, na luzie. Jednak w ostatnim czasie chodziła prawie ciągle w dresach, więc kompletnie straciła styl. Zajrzała do szafy, szukając odpowiednich butów. Po chwili zorientowała się, że jest przecież zima, co nie pozwala na założenie ładnych szpilek, chyba, że weźmie je na zmianę. Zrezygnowana usiadła i włączyła laptopa. Stwierdziła, że poczeka na Fannemela, on jej doradzi. Przeglądając portale społecznościowe, usłyszała dźwięk otwierających się drzwi.
- Wejdź i pomóż mi coś wybrać - powiedziała, nie odwracając się, mając pewność, że to Anders.
- Od kiedyś odnosisz się do mnie w ten sposób? - odwróciła się, słysząc zdziwiony głos swojego brata.
- Nie umiesz pukać?
- Wybierasz się gdzieś? - zignorował jej pytanie.
- Co Cię to interesuje?
- Nie no wiesz, myślałem, że posiedzisz ze mną i z Elisabeth i w końcu się do niej przekonasz.
- To źle myślałeś.
- Jesteśmy na razie sami w domu, Elisa przyjdzie za godzinę, więc może porozmawiamy?
- Gdzie jest mama? - bez przerwy zasypywali się pytaniami.
- Ma jakąś sprawę do załatwienia, wróci dopiero w środę, Zresztą nie odbiegaj od tematu.
- Nie, nie będę z Tobą rozmawiać.
- Dlaczego?
- Bo to nie jest sprawa na teraz rozumiesz? Najpierw sama postaram sobie z nią poradzić, potem dopiero komuś o tym powiem. Z resztą ja Cię już nie obchodzę, więc opuść łaskawie mój pokój. - wyszedł z pokoju, jak go o to poprosiła, jednak wiedział, że łatwo nie odpuści i za wszelką cenę będzie chciał się czegoś dowiedzieć. Zastanawiał się, czy dalej się o nią martwi. Bo ona chyba kompletnie zapomniała o tym, że był jej bratem. Teraz ma Fannemela, jego już nie potrzebuje. Kiedy ujrzał właśnie jego, w przed pokoju nie ukrywał zdziwienia.
- Co ty robisz? 
- Przyszedłem do Celii.
- Mieszkasz tutaj, że wchodzisz jak do siebie?
- Pukałem, nikt nie otwierał. Nacisnąłem na klamkę, było otwarte więc wszedłem. Zresztą ile razy przychodząc do Ciebie otwierałem sobie bez pukania, zapomniałeś?
- Nie przyszedłeś do mnie. Zapędzasz się, wiesz? Zapamiętaj sobie jedno: to jest moja siostra.
- Czas najwyższy zluzować. Jesteśmy razem w kadrze, zawsze się kumplowaliśmy, tworzyliśmy dobry duet, ale widzę, że Ci to nie pasowało - zrobił kilka kroków w jego stronę.
- Mi? - podniósł głos i zaśmiał się ironicznie - Nie ja wjebałem się butami na cudzą ziemię.
- Nazywasz Celię swoją ziemią? Uważasz ją za swoją własność? Przejrzyj na oczy, ona Cię teraz potrzebuje. Dorosła i przestała dawać sobie radę. Zawsze z nią byłeś, zawsze. Nie raz mi opowiadała. A teraz, tak po prostu ją zostawiłeś. Myślisz, że ona się z tym dobrze czuje? Brakuje jej Ciebie, Twojego wsparcia, pomocy. Nie lekceważ jej. - wyminął go i poszedł na górę. Stjernen złapał się za głowę. Jak był sens tych słów Fannemela? Przecież to ona nie dopuszczała go do siebie, więc jak miał jej pomóc? Sam już nie wiedział kto zawinił. Położył się na kanapie, założył słuchawki na uszy i zasnął, zanim zdążył o czymkolwiek pomyśleć.



Ich stroje pasowały do siebie, czerń z błękitem grała idealnie. Anders założył swoją ulubioną koszulę. Zawsze odpinał trzy guziki na górze, dzięki czemu można było ujrzeć jego kości obojczykowe, które były naprawdę dobre. Wiadomo, że dużo dziewczyn zwraca na to uwagę i o to przede wszystkim mu chodziło. Celia natomiast miała na sobie koronkową sukienkę, która podkreślała jej kobiece kształty. Wyglądała w niej nieziemsko, co nie uchodziło uwadze mężczyznom. Celia była dziewczyną o dużych piersiach. Mimo niskiego wzrostu, dzięki nim zawsze wyróżniała się z tłumu. Tak było i tym razem. Starali się trzymać cały czas razem, ale ona jak i Fannemel poszli czasem na parkiet z kimś innym. Częściej gościł tan Fannis, który tańczył tak dobrze, że wszyscy przykuwali do niego wzrok.
- Czego się napijesz? - przysiadł się do niej młody chłopak. Był opalony, miał krótkie, ciemne włosy i wyraziste oczy. Można go było porównać do Sjøena, był zaskakująco do niego podobny.
- Zaskocz mnie.
- Coś zaskakującego dla tej pani - zwrócił się do barmana. - Jesteś tutaj sama?
- Nie wiem, może tak, może nie, jakie to ma znaczenie? - zgrywała niedostępną.
- Takie, że nie chciałby dostać w ryj od jakiegoś chłopaka.
- Raczej nie dostaniesz.
- Jak Ci na imię?
- Celia, miło mi - podała rękę przystojnemu brunetowi.
- Andreas.
- Kolejny - zaśmiała się - Ja nie wiem, czy w tej Norwegii nie ma innych imion? Ciągle jakiś Andreas albo Anders i tak w kółku. 
- Przecież to ładne imię - barman postawił ślicznego drinka obok niej.
- Nie mówię, że brzydkie, tylko mało oryginalne.
- Za to Ty masz niespotykane - ich rozmowa ciągnęła się zaskakująco dobrze. Celia rozmawiała z Andreasem na kompletnym luzie. Nie spodziewała się raczej, że spotka tutaj kogoś takiego. Fannemel widząc, że Celia jest zajęta, usiadł przy stoliku, obok okna. Patrzył na nią i na jej towarzysza z zaciekawieniem. Nie sądził, że Celia sprosta wyzwaniu i w pełni się zrelaksuje. Śmiała się, popijając drinka. Była otwarta i śmiała, co nie zdarzało się w ostatnim czasie często. On o niej nie zapominał nawet na chwilę. Bardzo zależało mi na tym, żeby była szczęśliwa i miał nadzieję, że teraz tak właśnie było. Chociaż dalej, mimo wszystko nie wiedział jak jej pomóc. Kiedy usłyszał, że DJ puścił wolniejszą piosenkę, bez zastanowienia podszedł do niej i przerwał ich rozmowę, nie zważając na to o czym mogli rozmawiać. 
- Zatańczysz? - popatrzyła na niego ze zdziwieniem, jednak nie odmówiła. Podała mu swoją dłoń i poszli na parkiet. Anders objął ją w pasie, a ona położyła mu ręce na ramionach. Nie pytała dlaczego im przerwał, po prostu chciała być teraz przy nim. Zaczęła coraz bardziej zdawać sobie sprawę z tego, że był w tej chwili osobą, która nie chciała jej opuścić. Martwił się i chciał, żeby była szczęśliwa. Umiał jej pomóc, mimo tego, że sam nie zauważał swojej pomocy.
- Możemy już wracać? - szepnęła mu do ucha.
- Pewnie, chodź. - wyszli z sali, kierując się do szatni. Zakładali kurtki w ciszy, nie rozmawiali ze sobą. Kiedy się ubrali, wyszli na zewnątrz. Prószył drobny śnieg. Szli w stronę jej domu. Anders był kompletnie zmieszany, nie wiedział jak ma zacząć rozmowę. Ciekawiło go, dlaczego Celia spytała go o powrót do domu. Przecież dobrze się bawiła.
- Jestem szczęśliwa - powiedziała nagle, zatrzymując się. - Mam świadomość tego, że będzie to trwało krótko, ale na ten moment czuję się świetnie, dzięki Tobie.
- Przecież ja nic takiego nie zrobiłem. - zdziwił się.
- Nie wiem co robisz, ale ja po prostu czuję się dobrze w Twoim towarzystwie. - znów zaskakiwała samą siebie. Ostatnio dziękowała mu za to że był, jakkolwiek to brzmi, a teraz usiłuje zrozumieć, jak to możliwe, że czuje się szczęśliwa.
- Nie widzę tego, że Ci w jakiś sposób pomogłem.
- Ja też nie, ale to czuję i właśnie tego nie rozumiem. Przecież ja nigdy nic nie czułam. Nigdy nie byłam zakochana, nigdy nie umiałam określić swojego stanu, nigdy nie mówiłam o wszystkim otwarcie. Gubię się sama w sobie. 
- Może po prostu dojrzałaś?
- Nie wiem, chyba nie znam samej siebie.
- Nie zadręczaj się tym - uśmiechnął się i objął ją w pasie - Żyj chwilą, po prostu. - znów ruszyli w stronę jej domu - Ja patrzę na to co jest. Nie chcę wybiegać w przyszłość, bo mogę się rozczarować. Może będę miał żółty plastron, może wygram swój pierwszy konkurs w karierze, może zdobędę Puchar Świata, może znajdę odpowiednią osobę dla siebie, może... Nic w życiu nie jest pewne. Cały czas coś nas zaskakuje. Więc nie myśl o tym czy Twoje szczęście będzie trwało krótko, po prostu się ciesz. - słuchała go z wielkim zaciekawieniem. Mówił jakby miał spore doświadczenie. Przytuliła go mocno.
- Jesteś niesamowity.
- Przesadzasz - zaśmiał się.
- Nie, naprawdę. Nigdy nie będę żałowała znajomości z Tobą. Jest to jedna z najlepszych rzeczy jak mnie w życiu spotkała.
- Jesteś tak cudowną i kochaną osobą, że nic byś mi nie zrobiła jakbym Cię teraz wrzucił w śnieg - popchnął ją tak, że wpadła w zaspę.
- Teraz to przegiąłeś - rzuciła w niego śnieżką, trafiając w twarz.
- Nie ma problemu - strzepywał śnieg z oczu. - Możesz tutaj zostać - podszedł do niej i zasypał ją śniegiem. - Jak tam, ciepło?
- Bardzo... - uśmiechnęła się ironicznie. 
- To ja Cię tu zostawiam, spotkamy się jutro, trzymaj się! - krzyknął i pobiegł szybko, znikając gdzieś w ciemności. Mógł się teraz modlić o to, żeby się nie spotkali w najbliższej przyszłości, bo była pewna, że go zabije. Wydostała się spod śniegu, otrzepała i poprawiła włosy. Nie mogła uwierzyć w to, jakim kretynem był jej przyjaciel. Przeklinała go pod nosem, idąc w stronę domu. Jednak mimo wszystko ciągle się uśmiechała, bo spędziła z nim cudowny wieczór.


Wracam po dłuższej przerwie, w bardzo złym humorze. Odrzuca mnie od siebie ta historia coraz bardziej. Mam nadzieję, że potem będą większe efekty. Błagam, komentujcie, to mnie motywuje (szczególnie takie komentarze jak Oli <3)

ps Staram się naprawić to, że czcionka w niektórych momentach jest inna, ale coś mi nie wychodzi.

16 komentarzy:

  1. Mimo iż nie jestem dobra w pisaniu komentarzy to spróbuję coś napisać. :)
    Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz. Narracja,sposób opisywania jest trochę inny,przez co przyjemnie się czyta i można poznać na raz myśli obu bohaterów.
    Co do rozdziału to jest on cudowny.
    Zaciekawilaś mnie postacią Andreasa. Pojawi się on jeszcze w następnych rozdziałach?
    Fannemel to taki dobry przyjaciel. Chciałbym mieć takiego. ;c
    Tak jak już wspominał rozdział jest cudowny.
    Czekam na następny i życzę dużo weny. ;*
    Pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę kawałek i powiem, że pojawi się :) Dzięki bardzo :*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie się doczekałam :D Na serio spać po nocach nie mogłam bo czekałam na nowy rozdział :P Jest świetny ;) Mi się bardzo podoba i czekam na więcej :D Pozdrawiam ;* ~Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdzial ;) tak trzymaj :) Jezeli potrzebujesz motywacji to ja ci ja daje: Jestes cudowna w tym co robisz,dlatego prosze cie rob to dalej i nigdy w siebie nie zwatp :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Mam nadzieję, że to mi pomoże :)

      Usuń
  5. Świetnie piszesz, nie poddawaj się!
    Czekam niecierpliwie na,kolejny rozdziałek! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie ! Nawet nie mów, że jest beznadziejne. To dopiero początek, a do końca jeszcze daleko, więc wszystko się jeszcze rozwinie ;) Nie możesz się teraz poddać i zostawić nas, wszystkie Twoje czytelniczki. Skoro tutaj zaglądamy, czytamy i komentujemy to znaczy, że to co tworzysz jest warte uwagi :) Więcej wiary w siebie ! I częściej dodawaj rozdziały, bo można uschnąć z ciekawości :D
    Pozdrawiam ! - Carla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łaaaa dziękuje, to motywujące i bardzo miłe :)

      Usuń
  7. Nie wiem dlaczego się czepiasz tego opowiadania. Migiem przeczytałam ten i wszystkie poprzednie rozdziały.
    Opisujesz wspaniałą przyjaźń, tworzącą się między chłopakiem i dziewczyną. Jestem sentymentalna, więc po cichutku sobie liczę, że może... Anders jest dla niej prawdziwym wsparciem. Na brata nie może liczyć, a on... jest cudowny. Takie kochane maleństwo.
    Jeszcze bardziej ciekawi mnie postać Andreasa. Ten pan namiesza? Pojawi się jeszcze?
    Mam milion pytań po przeczytaniu rozdziału i to chyba jest całkiem dobry dowód na to, że to OPOWIADANIE JEST DOBRE.
    Nie przestawaj pisać i nie porzucaj nas. I Fanniego. O!
    Pozdrawiam, Lilka :)
    niedorosla-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo :) Tak, Andreas pojawi się jeszcze, tyle mogę zdradzić :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przechodzę samą siebie - komentuję z dwu miesięcznym opóźnieniem haha. Ale mam nadzieję, że wybaczysz - mam jeszcze jeden rozdział do przeczytania, a nie chcę tej trójeczki zostawić bez słowa.

    Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Celia może się chociaż przez chwilę pocieszyć. Czasem nawet sekundowe szczęście daje nam porządnego kopa na przyszłość. Dlatego staram się z wesołych chwil czerpać garściami, żeby później było prościej.
    Jeju, nawet nie wiesz, jak uwielbiam tutaj Fannemela, jest taki słodki, dosłownie taki, jakim go sobie zawsze wyobrażałam. On by się nią doskonale zaopiekował, wypełnił blizny smutku szczęściem...
    Okay, zdążyłyśmy już zobaczyć, że to co piszę, jest odwrócone jeżeli chodzi o cały rozdział, ale nie pisałam nic od kilku miesięcy, moje palce domagają się ruchu po klawiaturze. No i mam nadzieję, ze Ty mnie zrozumiesz, to najważniejsze.
    Wkurza, żeby nie powiedzieć dobitniej, mnie Stjernen. Celia nie jest jego. Niby rozumiem go, że się martwi - dziewczyna dużo przeszła, on był jej oparciem, no ale głównie z jego winy i wybuchowości są pokłóceni. I przez tamtą panienkę, której nie cierpię (wiem, ze to tylko opowiadanie).

    Ja naprawdę nie wiem, czemu Ci się ta historia nie podoba - jest ślicznie, wszystko się rozkręca. Ale zdaję sobie sprawę, że nasze dzieła nigdy się nam nie podobają.

    Życzę weny, widzimy się w następnym komentarzu,
    pozdrawiam, Ola.

    PS. Chyyyba chodzi o moje komentarze w dopisku (bo nie mam zmysłu detektywistycznego jak mój wychowawca), więc wielkie Bóg zapłać! Gdyby ten blog nie był wybuchowy, to by tych komentarzy nie było.

    Kocham.

    OdpowiedzUsuń